wtorek, 3 marca 2015

Krew- Dar tak cenny, że trzymamy go w banku.

Tytuł dzisiejszego posta to hasło przewodnie Weterynaryjnego Banku Krwi imienia Milusia.


Fot. Pan Piotr Dobrzeniecki
Wiele słyszy się o tym, że w bankach brakuje krwi. Zachęceni chwytliwymi hasłami (lub jak niektórzy 8 tabliczkami czekolady- nie neguje. Powód nieważny. Ważny rezultat), udajemy się do Centrum Krwiodawstwa w przekonaniu, że nasza krew trafi do kogoś kto tego najbardziej potrzebuje.

Nieco Historii


Wraz z rozwojem weterynarii oraz wzrostem świadomości i wiedzy o krwiodawstwie zaczęto również w celu ratowania zdrowia i życia psów stosować u nich transfuzje krwi. Pierwsze transfuzje odbywały się  "z psa na psa". Wyszukiwano dawcę i bezpośrednio przetaczano krew potrzebującemu zwierzęciu. Jednak ten sposób był bardzo niewygodny w praktyce, gdyż brak dawcy pod ręką uniemożliwiał przeprowadzenie takiego zabiegu.
W końcu zrodziła się idea, by na wzór ludzkich powstały banki krwi dla psów, które mogłyby pobraną od psich dawców krew przechowywać 
i udostępniać ją w razie potrzeby. Pierwsze weterynaryjne banki krwi zaczęły powstać około 20 lat temu na terenie USA.  

W Polsce system zwierzęcego krwiodawstwa rozpoczął się w grudniu 2003 roku, kiedy na rynku pojawił się Weterynaryjny Bank Krwi (WBK) im. Milusia. Patronem Weterynaryjnego Banku Krwi im. Milusia został biszkoptowy labrador retriever, który ciężko chory na hemofilię potrzebował przetoczenia krwi. Dzięki wysiłkom weterynarzy i dobrej woli właścicieli czworonogów, którzy zostali dawcami udało się zorganizować dla psa transfuzje, co w efekcie pozwoliło mu wrócić do zdrowia. 



Warszawska Akcja Krwiodawstwa 01.03.2015r. w Ursynowskiej Klinice Weterynaryjnej.

Na ogłoszenie trafiliśmy przypadkiem.  Sprawdziliśmy warunki i jest. Yoren może zostać dawcą. Bardzo się ucieszyłam, bo sama regularnie oddaję krew. Warunki były jasno określone na plakacie. Pies miał być zdrowy, ważyć więcej niż 25 kg, być w wieku od 10 miesięcy do 7 kg oraz być regularnie szczepiony i odrobaczany, a także zabezpieczony przeciwko pchłom i kleszczom. A więc warunki niezbyt trudne do spełnienia :)

Zostaliśmy zapisani na sam początek akcji- 9.15, ale gdy zjawiliśmy się nieco szybciej okazało się, że możemy zostać przyjęci do gabinetu. 

Nie skłamię jeśli powiem, że się bałam. Po przygodzie z piłką, o której jeszcze nie wspomniałam, bałam się momentu położenia Yorena na boku. Podczas RTG brzucha ja i Pan doktor ledwo daliśmy radę ułożyć go w odpowiedniej pozycji. 
Tutaj było inaczej. Dwaj Panowie w kilku sprawnych ruchach ułożyli Y. na boku i profesjonalnie opisali jak powinnam go trzymać, żeby nie wstał. Dalej już poszło gładko. Yoren nawet nie zareagował na maszynkę, a wycinek sierści był tak niewielki, że po powrocie do domu szukałam go dłuższą chwilę. 

Pobieranych jest około 450 ml krwi, czyli tyle samo co u człowieka z tym, że w tym przypadku krew pobierana jest z  szyi. Tak jak już wspomniałam pies jest ułożony na boku w bezpiecznej pozycji. 
Niestety nie mam zdjęcia Yorena w trakcie zabiegu, jednak posługuje się zdjęciami z profilu Weterynaryjnego Banku Krwi imienia Milusia, wykonanych przez Pana Piotra Dobrzenieckiego.

Fot. Pan Piotr Dobrzeniecki
 
Wszystko trwa około 5-7 minut. W tym czasie dowiedziałam się, że pies może oddawać krew 12 razy w roku, czyli raz na miesiąc, ale przeważnie zgłasza się psiaka raz na dwa miesiące. 

Fot. Pan Piotr Dobrzeniecki
Po pobraniu krwi piesek ma chwilę dla siebie na pozwiedzanie gabinetu, w czasie kiedy doktor wypisuje wszystkie niezbędne papierki i oznacza woreczki imieniem pupila. 









Oprócz przysłużeniu się innemu psu nasz psiak otrzymuje kompleksowe badania: morfologie i biochemię krwi. Wykonywany jest również test na babeszjozę i mamy szansę dowiedzieć się jaką grupę krwi ma nasz pupil- przyznajcie się, czy wiecie w razie konieczności jaką grupę krwi ma wasz pies? 

KreWetka nr 071.
Atmosfera w klinice była tak przyjemna, że Yoren zupełnie się nie stresował, a chciał nawet wybrać się na jej zwiedzanie. Otrzymał 2,5 kg karmy od sponsora Eukanuba, chustę z napisem Ratuję życie i KreWetkę, czyli indywidualny identyfikator dawcy krwi z numerkiem 071. 

Po przejściu na górę- Yoren dumny jak paw w swej pięknej chuście pozował do zdjęć, kiedy mnie przypadło uzupełnienie ankiety. :) 

Podsumowując pierwsze (ale z pewnością nie ostatnie) oddanie krwi przez Yorena mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest brzydko mówiąc obustronna korzyść. Bank Krwi zyskuje cenny dar w postaci krwi. Twój pies kompleksowe badania. A Ty świadomość, że komuś pomogłeś :)




Chciałabym w tym miejscu podziękować raz jeszcze za atmosferę jaka tam panowała, za delikatność w stosunku do zwierzęcia i zrozumienie dla zdenerwowanej właścicielki :)

Fot. Pan Piotr Dobrzeniecki

Fot. Pan Piotr Dobrzeniecki

Fot. Pan Piotr Dobrzeniecki

Fot. Pan Piotr Dobrzeniecki


Fot. Pan Piotr Dobrzeniecki



Yoren w swej chustce :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz