Nie mogłam zebrać się do napisania tego postu, jakby to, że pojawi się on w sieci miało decydujący wpływ. A przecież nic nie można już teraz zrobić. Mimo że właśnie minął tydzień odkąd Yoren odszedł za Tęczowy Most wciąż jest to dla mnie tak samo nierealne jak wtedy gdy w pracy odebrałam telefon z tą straszną wiadomością. Miałam wrażenie, że w patrzą do mnie jak na wariatkę, gdy roztrzęsionym głosem mówiłam, że mój pies nie żyje. Ich spojrzenia wyraźnie wskazywało na to, że mają mnie za osobę niespełna rozumu, bo kto to widział - tak za psem rozpaczać. A przecież właśnie od teraz wszystko miało być w porządku. Miał żyć długo, zdrowo i swoim merdając ogonem umilać nam powroty do domu. Swoją śliniącą się mordką brudzić nam spodnie za każdym razem gdy coś jedliśmy. Ale jego już nie ma. Pozostała dziwna pustka, której nie może wypełnić nawet Arya, która swoją drogą sama wydaje się być zdezorientowana.
Yorena nie ma z nami od 15 maja.
13 maja oboje z Aryą przeszli zabieg. Ona sterylizacji, on kastracji. Nie chcę w tym momencie wdawać się w szczegóły, jednak dwa dni później on dostał wstrząsu i niestety mimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować.
Miałam, ba - wciąż mam mnóstwo wyrzutów do samej siebie. Czy konieczny był zabieg? Przecież nie był agresywny. Tłumaczę się sama przed sobą, że chciałam go chronić przed rakiem jąder, że nie chciałam by się męczył za każdym razem gdy w pobliżu byłaby suczka z cieczką. Jestem pełna wątpliwości i chcę poznać przyczynę dla której on nie wita mnie w progu i nie śpi na łóżku.
Oddaliśmy go na sekcję na SGGW. Gdy poznamy wyniki opiszę dokładnie całą sytuację, być może to pozwoli mi w jakiś sposób pogodzić się ze stratą, zrozumieć co się właściwie stało. Nie rzucam również oskarżeń w stronę lekarzy, którzy wykonywali zabieg. Wciąż nie mamy wyników sekcji, więc bardzo możliwe, że Yorena toczyła choroba, o której nie mieliśmy pojęcia.
Post nie jest długi, bo jak tu pisać o śmierci przyjaciela gdy nie wie się o niej praktycznie nic.
Biegaj szczęśliwie za Tęczowym Mostem Yorciu. Byłeś i zawsze będziesz dla nas wyjątkowy.